Dla wielu nauczycieli i nie tylko nauczycieli, wiedza jest podstawą uczenia się. Lekcje zaczynają się od sprawdzenia, co uczeń zapamiętał, a potem podawania nowej porcji wiedzy. Kiedy pytam uczniów: co to znaczy uczyć się? Odpowiadają: zapamiętać coś, przeczytać i zapamiętać. A przecież uczenie się to zdecydowanie bardziej skomplikowany proces. Sama wiedza nie wystarcza, żeby dobrze funkcjonować. Trzeba jeszcze umieć ją wykorzystać w działaniu.
Między wiem, a umiem jest ocean bezradności.
Skąd we mnie te refleksje? Dużo ostatnio zajmowałam się kwestiami związanymi z budowaniem i zarządzaniem zespołem. Zrobiłam mini badanie – jak to wygląda w kilku szkołach. Czy dyrektorzy zorganizowali integrację nauczycieli
po wakacjach? Czy nauczyciele zrobili zabawy – ćwiczenia integracyjne
w klasach. Niestety w większości odpowiedź była NIE. A przecież po całym roku mówienia o tym, jak ważne są relacje w procesie uczenia się, chyba każdy nauczyciel na pytanie: czy uważasz, że dobre relacje mogą mieć wpływ na lepsze uczenie się uczniów, prawdopodobnie odpowiedziałby, że TAK. Tylko, że często po prostu nie umie, nie ma nawyku robienia z uczniami ćwiczeń integracyjnych. Nie ma takiego nawyku, bo w szkole, do której chodzili jako uczniowie, zazwyczaj nie było takich zwyczajów, a na studiach tego nas nie uczyli. Więc teraz czas nauczyć się tego od początku.
Proces uczenia się – świadomy – przebiega w 4 etapach.
Pierwszy to nieświadoma niekompetencja. Nie wiem, że nie wiem. Nie wiem, że nie umiem. Podobno to najprzyjemniejszy etap uczenia się, bo jeśli nie wiem, że czegoś nie wiem, to myślę, że wszystko wiem i umiem i…. dobrze mi jest z tym. Myślę, że taki poziom reprezentuje wiele osób, które od wielu lat wykonują swoje zadania dyrektora, nauczyciela. Jeśli nie dbały o swój rozwój, nie poznawały nowoczesnych metod pracy to tkwią w przekonaniu, że to, co robią jest najlepsze, bo innych sposobów po prostu nie znają.
Drugi etap to świadoma niekompetencja. Wiem, że nie wiem, wiem, że nie umiem. To chyba najbardziej bolesny etap. Uświadomienie sobie swojej niekompetencji nie jest łatwe. Niektórzy będą to wypierać, twierdzić, że przecież inni też nie wiedzą i że już tylko 3 lata do emerytury… Po prostu wiedzą, że uświadomienie sobie własnej niekompetencji powinno zaowocować wytężonym uczeniem się. Trzeba „odrobić tę lekcję” i po prostu nauczyć się tego, co dziś być może wydaje się trudne i niewykonalne, ale jak się nauczymy to okaże się, że to banalnie łatwe. Tak było z opanowaniem platform i aplikacji wykorzystywanych do zdalnej edukacji. Na początku wiele osób się buntowało, ale stopniowo prawie wszyscy nauczyciele choć podstawy opanowali. Dziś niegdysiejszy przeciwnicy nauki online są jej gorącymi orędownikami.
Trzeci etap – świadoma kompetencji – to efekt pracy włożonej w uczenie się. To jest ten moment, kiedy już wiesz, co robić i jak robić, ale… jeszcze potrzebujesz pamiętać i świadomie działać. To są pierwsze jazdy samochodem po zdanym egzaminie na prawo jazdy. Już umiesz prowadzić, wiesz jak to robić – egzamin zdany – ale… w Twojej głowie toczy się cały czas wewnętrzny monolog: dojeżdżam do skrzyżowania, o kurczę, to co ja mam teraz zrobić? O już wiem, mam się zatrzymać, bo czerwone jest. itd. Kiedy uczyłam się świadomie używać słówka „ale” to był ten moment, kiedy już miałam je na końcu języka, już słyszałam je w moich myślach, ale… zapalała mi się czerwona lamka i myślałam: przecież nie masz mówić „ale”. To, co ja miałam powiedzieć zamiast „ale”. Racja, to miało być „i”. No dobra powiem. Oczywiście dla rozmówcy to była po prostu dłuższa pauza, którą słyszał w mojej wypowiedzi, ale ja byłam dumna, że nie padło „ale” tylko „i”!
A kiedy powtórzysz to sto razy, to dojdziesz do czwartego etapu. Nieświadoma kompetencja – nie wiem, że wiem, nie wiem, że umiem. Już nie muszę myśleć, zastanawiać się, co i jak mam zrobić czy powiedzieć, tylko działam automatycznie.
To, co jest najciekawsze, to że modelowanie czyli uczenie innych i siebie przez obserwację i naśladownictwo przebiega z pominięciem tych czterech etapów. Kiedy uczę się czegoś poprzez to, że obserwuję czyjeś zachowania, proces uczenia się przebiega na poziomie nieświadomym. Dlatego np. Duńczycy nie muszą przechodzić świadomego procesu uczenia się stosowania komunikatu JA, bo tam wszyscy, na co dzień takie właśnie komunikaty stosują. A mnie zabrało to ładnych parę lat świadomej, systematycznej pracy!
Tu warto postawić sobie pytanie, kiedy – tak naprawdę – nauczyliśmy się bycia nauczycielami? Na studiach? A może obserwując przez 12 lat chodzenia do szkoły, jak nauczyciele prowadzą lekcje, reagują na zachowania uczniów?!
Po co o tym wszystkim piszę? Żeby uświadomić Wam, że najwięcej nauczysz innych po prostu zachowując się w taki sposób, w jakich chcesz, aby zachowywali się inni. Więc jeśli, jako dyrektor, robisz warsztaty integracyjne dla nauczycieli, to jest szansa, że oni to powielą ze swoimi uczniami. Jeśli chcesz, aby osoby w Twoim zespole udzielały sobie informacji zwrotnej, to sam/sama tej informacji zwrotnej udzielaj!
Moc uczenia przez modelowanie jest wielka! Ja przekonałam się o tym prowadząc lekcję wf, obserwowaną przez panią metodyk. Po lekcji była zachwycona! Stwierdziła, że to jest rzadkość, kiedy na jednej lekcji nauczyciel zastosuje wszystkie zasady dydaktyki. Następnie poprosiła mnie, abym omówiła te zasady. Niestety, ja wtedy nie wiedziałam, że one istnieją. Nie znałam ich! Ja po prostu powielałam model prowadzenia lekcji, jakiego doświadczałam podczas wielu lat uprawiania sportu. Tak prowadziła trening nasza trenerka i ja to robiłam tak, jak ona! Wtedy uświadomiłam sobie, jak wielkie miałam szczęście mając nauczyciela mistrza.
To, jak reagujesz na trudne zachowania drugiej osoby, jak inicjujesz podejmowanie działań, jak się komunikujesz, itd. To model zachowań dla innych w Twoim otoczeniu. Pamiętaj więc, dysponujesz niesamowitą mocą zmienia świata poprzez to, co robisz i jak to robisz!
A jeśli ludzie z Twojego zespołu zachowują się niezgodnie z Twoimi oczekiwaniami, to… zastanów się, skąd im się to wzięło.